piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 6

-Chciałem ci tylko powiedzieć ze przyszła paczka do ciebie - powiedział wujek i włożył mi w dłonie pudełko owinięte papierem ozdobnym i różową wstążką. Opakowanie było ciężkie. Ciekawe co w nim było - otworzysz to w czwartek- dodał wujek.
-Dlaczego dopiero jutro?- spytałam podirytowana w tym samym momencie kiedy okno się otworzyło i zimne powietrze dostało się do moim nozdrzy.
-Bo dopiero za trzy dni są twoje urodziny- stwierdził.. Dobrze wiedział ze tyle nie wytrzymam, no ale cóż, To był jego pomysł z przed wczesnym daniem mi prezent. Do opakowania dołączona byłą małą , wisząca karteczka na której pisało "Sto lat! Tomas"
-Od Tomasa? Skąd przyszła? - spytałam wujka, wpuszczając karteczkę z rąk
-Chorwacji, jeśli się nie mylę.

***

No cóż... Jak to w zyciu bywa, czas szybko leci. Nadszedł dzień moich urodzin. Od kilka dni za każdym razem gdy otwierałam oczy, powód był tylko jeden- Dil lizał mnie po twarzy. Strasznie z niego uroczy kociak. Nie wiem jaki inni ale ja uważam ze koty cudownie pachną, w ogóle one są całe cudowne. Dziś też obudził mnie Dil, chętny do zabawy. Wyciągnęłam rękę spod kołdry i pogłaskałam Kociaka po brzuszku, a on połorzył się i przytulił do mojej ręki.
-Co jest malutki?- Spytałam a on w tym samym momencie rozszerzył powieki i pokazał w całej okazałości swoje szare oczy. W tym momencie pomyślałam o Stevie- Steve, musi cię poznać Słodziaku-- stwierdziłam, podnosząc się z tapczana i kierując się do mojej łazienki. Spojrzałam w lustro. Masakryczne wyglądałam. Fioletowe cienie pod oczami mocno rzucały się w oczy, więc postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic. Ubrałam się i wyszłam z łazienki.Dil spał na moim łóżku w kołdrze.
-Niesamowicie słodki kot- stwierdziłam na głos.
-No pewnie!- usłyszałam zza pleców
Zamarłam, a Dil otworzył oczy i spojrzałam na mnie. Odwróciłam się. Przede mną stała piękna brunetka, bardzo dobrze ją znałam chociaż bardzo się zmieniła od ką ostatni raz widziałam, swoją siostrę.
-Eve? -spytałam niepewnie, a ona się usmiechneła.
-A któzby inny? - spytała złowrogo. Zrzedł jej uśmiech na twarzy i spojrzała ma mnie spode łba.
-Aaaa! - wydarłam się i bezwładnie, z bólu opadłam na twardą podłogę.Nigdy w zyciu mnie nic tak nie bolało - Co ty robisz? - wydarłam się na Eve.... Gdzie był wujek, gdy go potrzebowałam.. no Tak.. w pracy .
-Odpłacam się za nadobne- warknęła Eve spoglądając na mnie. Wciąż leżałam na podłodze i zwijałam się na podłodze. Naomi ! -Usłyszałam nieznajomy głos w mojej głowie. Ból mijał, a moze nie czułam go bo przywykłam? Naomi ! - Znów usłyszałam. A przed oczami stanął mi obraz Anioła..
Zaraz! Anioła? Jezu, Naomi, ograni się. Czy ty jesteś ślepa? Przed tobą stoi twoja siostra wywołując twój ból, a ty w tym czasie leżysz na podłodze i wyobrażasz sobie jakiegoś Anioła?
-Zostaw ją! - usłyszałam głos Steva.Skąd on się tu wziął? Teraz już nic nie widziałam, tylko ciemność ale mogłam wyobrazić sobie jego twarz. Zmrużone oczy, ściśnięte usta, zmarszczone brwi- zawsze tak wyglądał gdy mówił takie tonem. Usłyszałam głośny jęk Eve. Wzrok mi wrócił. Przetarłam oczy dłońmi. Już wszystko widziałam. Steve, stał odwrócony twarzą ode mnie i wyciągał rękę z rozczapirzonymi palcami naprzeciw. Wskazywał Eve, "przyklejoną" do ciemnej ściany. Dziewczyna jęczała z bólu a Steve stał tylko zaciskając wyciągnięta dłoń w pieść. Eve opadłą nieprzytomnie na podłogę, niedaleko miejsc w którym ja leżałam jeszcze minutę temu. Teraz siedziałam między Stevem a ścianą a łzy ciekły mi po policzku jak wodospad. Steve odwrócił się do mnie i przykucnął. Eve wciąż leżała bezwładnie na podłodze. Spojrzałam się na Steva, na jego zmartwioną twarz. Jasne włosy opadały na jego czoło układając się w "artystyczny nieład" Mimo ze był cały czerwony, wyglądał uroczo. (nie wiem czy to było z złości czy z tego co przed chwilą zrobił... Jezu, co to wogóle było??!!??!!) W momencie kiedy dotknął mojego policzka żeby otrzeć mi łzy, przeszły mnie przyjemne dreszcze.
-Jak się czujesz? - Spytał, wyraźnie zmartwiony. Nic nie powiedziałam tylko, wciąż siedząc na podłodze, przytuliłam go zamykając oczy.
-Teraz już Wam wierze. - Powiedziałam mając na myśli to co mówił mi wujek a potem Amber - Ale dlaczego nie mogłam wiedzieć o tym szybciej?
Steve się odsunął i pomógł mi się podnieść, wciąż obejmując w pasie.
-Musisz coś jeszcze wiedzieć- spojrzał mi się w oczy- Nie wiedziałaś o tym, bo jesteś zupełnie inna niż wszyscy, nawet obdarzeni...
-Dlaczego?- spytałam, zerkając na Eve
-Już mówię. Widzisz, raz na jakieś tysiąc lat jest rodzina obdarzonych w której rodzi się dziewczyna. Jest kimś w rodzaju "centrum" całego nad przyrodzonego świata. Tym razem wypadło na ciebie.- Szczerze to w tym momencie nie chciało mi się w to wierzyć, ale skoro z tymi "obdarzonymi" mówili prawdę to chyba w tym przypadku to też musiała być prawda.Steve kontynuował, ale juz nie patrzył na mnie- nie mogłaś o tym wiedzieć wcześniej. Powód jest prosty- twój wujek tego nie chciał. Ale gdy dowiedział się o liście od Eve nie miał wyjścia. Chciał po prostu żebyś wiedziała o tym jak najpóźniej się da, chciał cie chronić.
-A czy wydaje ci się ze mnie uchronił? - wskazałam głową na Eve.
-Nie- stwierdził zasmucony.
-Hej - połorzyłam dłoń na jego ciepłym policzku, aby spojrzał się na mnie-  Wszystko jest ok.
Zaprzeczył.
-Nie, gdybym ci powiedział wcześniej nie było by tej całej afery, a ty umiałabyś panować nad swoimi zdolnościami. W końcu jesteś Shintzy, pokonałabyś ją wtedy sama bez mojej pomocy.
-Tak w ogóle to skąd się tu wziąłeś? I co to jest Shintzy? -Spytałam podejrzliwie.
-Byłem tu wcześniej.. a potem usłyszałem twój krzyk- powiedział zmieszany. Coś mi tu nie grało- A co do Shintzy, to juz ci to tłumaczyłem. Najpotęźniejsza i wogóle, no wiesz o co mi chodzi?-Spytał a ja przytaknęłam. Steve spojrzał się na swoje ręce oplecione wokół mojej tali i je opuścił- Przepraszam.
-Nie no spoko- powiedziałam, trochę nieśmiało. Przecież mu nie powiem ze mógłby tak dotykać mnie cały czas a mi by to sprawiało przyjemność...spojrzałam na nieprzytomną Eve- Co z nią zrobimy?- Spytałam Steve, spoglądają na niego.
-Nie wiem.
Znów spojrzałam na podłogę na której leżała Eve, ale jej już tam nie było. 

4 komentarze:

  1. "Odpłacam się za nadobne". Brakło słowa "pięknym" =) Opowiadanie zaczyna się rozkręcać. Mogłabyś jednak bardziej zdynamizować te całe magiczne ataki i używanie mocy przez bohaterów, bo wydaje sięto wszystko takie statyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko <33 !
    Nie wiedziałam, że Eve będzie tak złowrogo nastawiona do Naomi. A Steve...och *.* on jest taki opiekuńczy i troskliwy :)).
    Ciekawi mnie czy ich przyjaźń zaowocuje w coś więcej ^^.
    Pozdrawiam i zapraszam na rozdział 14 :)).
    www.hunoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger :)). Więcej szczegółów na moim blogu ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz mi prosze na Bravo na czym to polega, ok ?

      Usuń